wtorek, 18 listopada 2014

A wszystko zaczęło się od....


Zabawę z makijażem zaczęłam przez przypadek w 2011r. Po ukończeniu dyplomu i rozczarowaniu studiami postanowiłam zrobić coś dla siebie. Chciałam odstresować się, mówiąc bardzo ogólnie i zrobić coś kreatywnego. Spontanicznie zapisałam się na roczny kurs wizażu i stylizacji z jednej ze szkół w Gdańsku. Po wszystkich nudnych wykładach i mało interesujących tematach na uczelni, znalazłam się w miejscu bajkowym. Atmosfera była niesamowita, aż żal było opuszczać zajęcia. Palety kolorów pękały w szwach, brokaty, migoczące cienie, miliony odcieni róży, podkłady, tusze, pomadki i pędzle!


 

Byłam oszołomiona i zachwycona. Szybko uległam fascynacji i technikom makijażu i efektowi jaki możemy stworzyć mając pod ręką odpowiednie narzędzia. Pierwsze praktyki wywołały we mnie skrajne emocje. Nie było stresu, choć pierwszy raz malowałam pod presją czasu. Ekscytacja była ogromna. Pamiętam, gdy wróciłam do domu nie mogłam się uspokoić. Tego dnia pierwszy raz zdecydowanie stwierdziłam, że chcę to robić, że to jest miejsce dla mnie, że przez przypadek odnalazłam swoją pasję... :)

Trochę czasu już mineło - ja nadal uważam, że mało. Jednak robię to co kocham i próbuję realizować się cały czas. Małymi kroczkami zmierzam do celu. Wiem, że jeszcze daleka droga do satysfakcji i sukcesu, ale cieszę się, że znalazłam dla siebie odpowiednią drogę. Życzę każdemu, by znalazł coś, co połączy pracę z pasją. Taka praca wtedy przynosi wielką satysfakcję.




*zdjęcia z internetu.

5 komentarzy:

  1. Oo, świetny post. Lubię Twojego bloga. :)

    Obserwuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku taki kurs to super sprawa! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie :) wiele radości czerpałam z nauki przez rok :) trochę gorzej było z portwelem

    OdpowiedzUsuń
  4. A możesz napisać w jakiej gdańskiej szkole robiłaś ten roczny kurs?
    Również po skończeniu kosmetyki chce iść na roczny wizaż jednak nie wiem którą szkołę wybrać.
    Pozdrawiam
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekstra wpis.
    Sama konczę licencjat w jednej z lepszych uczelni ekonomicznych ale szczerze mówiąc coraz poważniej myślę o tym że wykonywanie makijażu byłoby dla mnie dużo przyjemniejsze niz praca przy komputerze. Żeby nie przewracać wszystkiego do góry nogami zacznę od kilkumiesięcznego weekendowego kursu ale po Twoim wpisie nie wykluczam też szkoły :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń